Decyzja podjęta w czwartek ok godziny 15.30.Godzina 18.00 wybrana miejscowość, nocleg i dojazd.
Piątek.. załatwienie papierka do głosowania-w końcu nie mogły nas ominąć wybory… potem praca.
Sobota rano… wsiadamy do pociągu w poszukiwaniu przygód w Karkonoszach….Po przejechaniu 10 km czas by wyciągnąć towarzyszów podróży… I tak jazda upłynęła nam szybko, bez kłopotów… z konduktorem, który chyba nam zazdrościł i Panią w palarni, która podzielała naszą filozofię na weekend… A HOJ PRZYGODO…
I tak Ami wysiadając wysiadła ze złej strony… dobrze, że są takie miejscowości w których pociąg to rzadkość a spotkanie żywego człowieka graniczy z cudem…
Pogoda: albo słońce albo deszcz… raczej deszcz, ulewa, deszcz, słońce… hip hip hurra – schniemy…
Podróż do schroniska: żółte czy zielone… żółte , albo nie, zielone… a nie jednak żółte… upsss zbłądziłyśmy ze szlaku… no cóż droga nas w końcu gdzieś doprowadzi … i doprowadziła… do OAZY
Sklep … nadszedł czas by się zaopatrzyć w coś do picia, jedzenia… bo do noclegu mamy dalej niż bliżej… ale co tam wakaje, mamy czas…
Jest i on… nasz szlak, tym razem niebieski… (Nie chcecie wiedzieć skąd się wziął i ile kilometrów więcej musiałyśmy przejść, ważne że prowadził do celu).Można przyjąć, że celowo zbłądziłyśmy ze szlaku bo zależało nam na tym by więcej pochodzić po górach… …zwiedziłyśmy kilka atrakcji w parku krajobrazowym np. skałki, i wreszcie dotarłyśmy do pierwszego celu naszej podróży, Schroniska …
Co się okazało… nie mają grzanego piwa… Ja się pytam jak przemoknięty człowiek ma się ogrzać…???? Nie to nie, ruszyłyśmy dalej…. Raz, dwa… lewa, prawa… i … jest i ona nasza miejscowość… tylko hmmm
- jak się nazywał nasz nocleg… ??
- nie wiem jakoś…
- pamiętam, że miał szyld z alkoholem…
- myślisz, że to ten budynek przed którym stoimy… ??
- może być… sprawdźmy.
To był on, nasz nocleg. A tam wszystko kiczowate co mogło się znaleźć w jednym pokoju… satynowa pościel, sztuczny kwiat i kobieta wychodząca z obrazu…. Gorzej niż dziewczynka z the RING..
Zrobiłyśmy kolację, grzane wino się grzało… ale w takim tempie, że trzeba było zejść do baru na piwko, potem winko ploteczki, śmiechy i w końcu padłyśmy…
Rano misja Wybory… i tak wszyscy nas oszukiwali ze szkołą w której się głosowało… zmieniając jej lokalizację…pewno nie chcieli naszych głosów… przy okazji znalazłyśmy mroczne miejsce z ruinami jakiegoś budynku z rozsypanymi rzeczami dzieci… było mroczno… a nie zapominajmy, że spędziłyśmy noc z Panią wychodzącą z obrazu…
No i czas na wyprawę w góry i kierunek pociąg…
Chodziłyśmy, zwiedzałyśmy i poznawałyśmy ludzi… dotarłyśmy nawet na Kasprowy (tylko wtajemniczeni wiedzą o co chodzi)…
No i powrót : pociąg… nie ten tor… biegiem… ufff zdążyłyśmy ... potem kolejny bieg ami we Wrocławiu po amciu :)
Nowe Hasło reklamowe PKP: Dziewczyny a znacie Rycha Peję… ?
Boooże zapomniała bym wymienić zwierzaki jakie widziałam… a był to koń Eustachy, który mówił nam jak mamy iść do Oazy, psy kotki, owieczki kurczaki… hmm chyba tyle