poniedziałek, 6 lutego 2012

krótka historia o wyprawie na księżyc


dawno to było oj dawno.
nie od dziś wiadomo jednak, ze co się odwlecze to nie uciecze, oliwa sprawiedliwa a loża szyderców. relacja z wyprawy w górę mapy musi być. musi być ona również niepełna bo są sprawy które komentarza nie wymagają:
1. budzenie Pio
2. podróże słonia
3. postawa osób które nie dość, że nie chciały nam towarzyszyć to jeszcze nie chciały nam uratować życia (czytaj przywieźć wina)
ale od początku.
podróż do celu upłynęła wyjątkowo spokojnie. sponsorowana była przez brata pio, kanapki mamy pio, zabawnego kolesia z pksu i kilka browarów. bro zdecydowanie wygrywają w konkursie na najlepszych towarzyszy podróży. Grzybowo City okazało się uroczą mieścinką (żeby nie powiedzieć wioską) z przeuroczym noclegiem (zapomniałam dopisać do listy bez komentarza to, że kobieta chciała nam zaprosić chłopaków na wieczór). gdyby nie luxtorpeda i ich "jedziemy w górę mapy, morze jest na północy" najpewniej długo szukałybyśmy plaży. ale była i ona. i mój bohater. Pio zwycięzca - zdobyła dla nas napój bogów:D ustaliłyśmy również jaki jest nasz grzybowski target (Pio bierze emerytów ja gimnazjalistów).
Pogoda jak to we wrześniu, czasem słońce czasem deszcz. czasem piwo czasem wino. czasem plaża czasem plac zabaw.
były też obowiązkowe punkty każdej wyprawy nad morze. Rybki, gofry i kąpiel. o ile rybki i gofry nie budziły zdziwienia to kąpielą wywołałyśmy furorę wśród wszystkich "plażowiczów" (czy wspominałam już że gimnazjaliści wrócili do książek więc średnia wieku była jakieś 60+?)

zupełnie niespodziewanie zrobił się wieczór a może i noc? nie zapominajmy, że był to romantyczny wyjazd. Pio obiecała (i obietnicy dotrzymała) romantyczną kolację przy świecach. była i ona. jedynym problemem była mała ilość wina i brak otwartego sklepu. za to była wyprawa na księżyc i staczanie się z księżyca (to można przeżyć tylko z nami i trzeba tam być żeby zrozumieć)
następnego dnia wiało już widmem powrotu, jeszcze tylko spacer po plaży, pamiątkowe butelki i koniec słodkiego odpoczynku. powrót z pkp i sexzwierzeniami (ale o tym ciii)
podsumowując: jesteśmy cudowne:)

3 komentarze:

pio pisze...

A pamiętasz o tym, że Pani proponowała nam swoich wnuków :)

ami pisze...

albo wyglądałyśmy na wygłodniałe/zdesperowane/nieporadne albo jesteśmy tak zajebiste że każdy chce nam wcisnąć jakiegoś faceta. tej drugiej opcji będę się trzymać

pio pisze...

Co do naszej zajebistości nie ma żadnych wątpliwości... a spragnione to jedynie byłyśmy wina w nocy :)