poniedziałek, 6 lutego 2012

Rudawy...


Decyzja podjęta w czwartek ok godziny 15.30.

Godzina 18.00 wybrana miejscowość, nocleg i dojazd.

Piątek.. załatwienie papierka do głosowania-w końcu nie mogły nas ominąć wybory… potem praca.

Sobota rano… wsiadamy do pociągu w poszukiwaniu przygód w Karkonoszach….Po przejechaniu 10 km czas by wyciągnąć towarzyszów podróży… I tak jazda upłynęła nam szybko, bez kłopotów… z konduktorem, który chyba nam zazdrościł i Panią w palarni, która podzielała naszą filozofię na weekend… A HOJ PRZYGODO…

I tak Ami wysiadając wysiadła ze złej strony… dobrze, że są takie miejscowości w których pociąg to rzadkość a spotkanie żywego człowieka graniczy z cudem…

Pogoda: albo słońce albo deszcz… raczej deszcz, ulewa, deszcz, słońce… hip hip hurra – schniemy…

Podróż do schroniska: żółte czy zielone… żółte , albo nie, zielone… a nie jednak żółte… upsss zbłądziłyśmy ze szlaku… no cóż droga nas w końcu gdzieś doprowadzi … i doprowadziła… do OAZY

Sklep … nadszedł czas by się zaopatrzyć w coś do picia, jedzenia… bo do noclegu mamy dalej niż bliżej… ale co tam wakaje, mamy czas…

Jest i on… nasz szlak, tym razem niebieski… (Nie chcecie wiedzieć skąd się wziął i ile kilometrów więcej musiałyśmy przejść, ważne że prowadził do celu).Można przyjąć, że celowo zbłądziłyśmy ze szlaku bo zależało nam na tym by więcej pochodzić po górach… …zwiedziłyśmy kilka atrakcji w parku krajobrazowym np. skałki, i wreszcie dotarłyśmy do pierwszego celu naszej podróży, Schroniska …

Co się okazało… nie mają grzanego piwa… Ja się pytam jak przemoknięty człowiek ma się ogrzać…???? Nie to nie, ruszyłyśmy dalej…. Raz, dwa… lewa, prawa… i … jest i ona nasza miejscowość… tylko hmmm

- jak się nazywał nasz nocleg… ??
- nie wiem jakoś…
- pamiętam, że miał szyld z alkoholem…
- myślisz, że to ten budynek przed którym stoimy… ??
- może być… sprawdźmy.

To był on, nasz nocleg. A tam wszystko kiczowate co mogło się znaleźć w jednym pokoju… satynowa pościel, sztuczny kwiat i kobieta wychodząca z obrazu…. Gorzej niż dziewczynka z the RING..

Zrobiłyśmy kolację, grzane wino się grzało… ale w takim tempie, że trzeba było zejść do baru na piwko, potem winko ploteczki, śmiechy i w końcu padłyśmy…

Rano misja Wybory… i tak wszyscy nas oszukiwali ze szkołą w której się głosowało… zmieniając jej lokalizację…pewno nie chcieli naszych głosów… przy okazji znalazłyśmy mroczne miejsce z ruinami jakiegoś budynku z rozsypanymi rzeczami dzieci… było mroczno… a nie zapominajmy, że spędziłyśmy noc z Panią wychodzącą z obrazu…

No i czas na wyprawę w góry i kierunek pociąg…

Chodziłyśmy, zwiedzałyśmy i poznawałyśmy ludzi… dotarłyśmy nawet na Kasprowy (tylko wtajemniczeni wiedzą o co chodzi)…

No i powrót : pociąg… nie ten tor… biegiem… ufff zdążyłyśmy ... potem kolejny bieg ami we Wrocławiu po amciu :)

Nowe Hasło reklamowe PKP: Dziewczyny a znacie Rycha Peję… ?

Boooże zapomniała bym wymienić zwierzaki jakie widziałam… a był to koń Eustachy, który mówił nam jak mamy iść do Oazy, psy kotki, owieczki kurczaki… hmm chyba tyle

2 komentarze:

ami pisze...

zapomniałaś dodać początku tej historii. o tym jak prawie miesiąc planowaliśmy wypad w góry całą ekipą i jak się wszyscy ładnie, zgrabnie i powoli wykruszali. ale co tam!

pio pisze...

Mam wrażenie, że każdą podróż mogłybyśmy opisywać...