Dawno dawno temu, za siedmioma blokami i siedmioma marketami, odbywała się skromna imprezka organizowana przez członkinie Loży. Nie mogła to być jednak zwykła posiadówka, bo inaczej byłoby nudno. Tak wiec dzień kobiet był dobrą okazją by się cofnąć o parę lat i zastanowić się nad tym co by było gdyby ich drogi zetknęły się wcześniej i gdyby wtedy odkryły w sobie zło i chęć psocenia... Ale nie trudno się domyśleć, że cały świat leżał by u ich stópek, a tak myślę, że potrzebują jeszcze ze 2 latka, a jak to nie starczy to i tak w piekiełku przejmą władze i będą rządzić :)
Impreza nie mogła odbyć się bez strojów ,wina z Lidla, karaoke „Ryszard music” i odpowiedniej muzyki, co niektórych to dziwiło i martwiło, bo w końcu ile można słuchać piosenek w wykonaniu fasolek, majki jeżowskiej czy akademii pana kleksa (ale nikt nigdy nie mówił, że przybywanie z Loża należy do łatwych zadań). Jednak gdy im się znudziło słuchanie postanowiły puścić karaoke - do teraz nie wiem co gorsze, słuchanie fasolek, czy ich darcia :) W końcu nie wytrzymałem i gdy nikt nie patrzył dorwałem się do shishy (mhmmm mniam).
Zabawa była przednia i trwała do samego rana:) ale nie zrozumiały był dla mnie spacer o poranku do domu ale cóż, nie wszystko co robią członkinie(zwłaszcza moja) jest zawsze dla mnie zrozumiałe. Ale i tak je strasznie LUBIE!!!
Należy przyznać ze Loża, dobrze wykorzystuje swoja pozycje: tu należą się podziękowania dla Face za 2 butelki litrowego Martini :), Elwisowi za Cole z dostawą do domu :)
Post made by ZDZISIU (ja to ten sciskany, duszony i palący fajke wodną)
p.s. należe do bardzo cierpliwych i wytrzymałych misiów :)
1 komentarz:
niech żyje bal...
Prześlij komentarz